27 lutego 2020

Samochody autonomiczne to wcale nie science-fiction – być może już nim jeździsz

Już chyba nikt, nawet średnio interesujący się motoryzacją, nie postrzega pojazdów autonomicznych wyłącznie przez pryzmat filmów science-fiction. To jeden z tych trendów, które już teraz mają olbrzymi wpływ na rozwój branży i podejmowane działania przez producentów samochodów. Co więcej, nie wszyscy mają świadomość, że właściwie już dziś poruszamy się autonomicznymi samochodami.

Musimy mieć świadomość, że autonomiczna rewolucja w motoryzacji nie nastąpi z dnia na dzień. Ona właściwie już się dzieje, tyle że wchodzi w nasze życie powoli, krok po kroku wraz z kolejnymi zaawansowanymi systemami wprowadzanymi przez koncerny motoryzacyjne. Na czasy, w których kierowcy praktycznie nie będą potrzebni, a samochody będą poruszać się całkowicie samodzielnie, trzeba jeszcze trochę poczekać. Z jednej strony technologia musi zostać dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, z drugiej niezbędne są także zmiany w przepisach ruchu drogowego, a także w naszej świadomości.

Szereg zalet

Samojeżdżące samochody, jak już zdominują nasze drogi i ulice, mają sprawić, że życie stanie się dużo prostsze. Codzienne podróże, nierzadko w korkach, bywają bowiem niezmiernie męczące, a w autonomicznym pojeździe ten czas będzie można pożytecznie spożytkować bądź po prostu odpocząć. Samojezdne auta to także wzrost bezpieczeństwa na drogach. W idealnym świecie, gdy wszystkie samochody będą poruszać się w pełni autonomicznie i będą ze sobą skomunikowane, do wypadków ma już nie dochodzić. Kolejną zaletą będzie ich optymalny napęd, a tym samym mniejsze spalanie (o ile napęd spalinowy do tego czasu będzie jeszcze stosowany) bądź też zużycie energii.

5 poziomów autonomicznej jazdy, a właściwie sześć

Autonomiczne samochody nie oznaczają tylko pojazdów, które mogą poruszać się bez udziału kierowcy. Do tej grupy zaliczane są także auta, które są w stanie wykonać niektóre manewry samodzielnie, choć kierowca wciąż jest w nich niezbędny. Organizacja SAE International (zrzeszająca inżynierów m.in. z branży motoryzacyjnej) wprowadziła specjalną pięciostopniową skalę, która określa poziom zaawansowania autonomicznej jazdy.

Poziom 0, czyli brak jakichkolwiek funkcji wspomagających kierowcę. Do tej grupy należy większość poruszających się po naszych drogach samochodów, w których wszystkie czynności muszą być wykonywane przez kierowcę, choć z każdym rokiem ich udział będzie się zmniejszał.

Poziom 1, czyli pojedyncze systemy asystujące. Adaptacyjny tempomat, układ automatycznego hamowania czy też system utrzymywania wybranego pasa ruchu to przykłady rozwiązań na pierwszym poziomie autonomicznej jazdy. Zgodnie z założeniem auto może wykonywać w danym momencie tylko jedną czynność bez udziału kierowcy (np. przyspieszać, hamować). Ostatnio pisaliśmy o nich przy okazji tekstu o SUV-ach do miasta.

Poziom 2, czyli częściowa automatyzacja. Poziom ten jest rozwinięciem poprzedniego poziomu. Samochód, wykorzystując dostępne systemy wspomagania jazdy, może wykonywać w jednym momencie kilka czynności za kierowcę (np. przyspieszanie bądź hamowanie i zmiana kierunku jazdy). Przykładem rozwiązań na tym poziomie autonomicznej jazdy są systemy wspomagania parkowania bądź jazdy w korkach.

Poziom 3, czyli warunkowa jazda bez kierowcy. Obecne na wyposażeniu samochodu zaawansowane systemy jazdy pozwalają w teorii przejąć w określonych warunkach (np. na autostradzie z dobrze oznaczonymi pasami ruchu) całkowitą kontrolę nad autem. Kierowca może się zrelaksować, zająć innymi czynnościami, ale w każdej chwili powinien być gotowy do przejęcia kontroli nad samochodem, gdy system poinformuje go o takiej konieczności.

 

Poziom 4, czyli automatyzacja wysokiego szczebla. Jednostka sterująca samochodu kontroluje już wszystkimi aspektami jazdy, a kierowca praktycznie jest już niepotrzebny. W sytuacji, gdy warunki pogodowo-drogowe utrudniają jazdę, komputer wzywa kierowcę do przejęcia kierownicy. Jeśli jednak to wezwanie pozostanie bez reakcji, wówczas samochód zjedzie na poboczne i zatrzyma się w bezpiecznym miejscu.

Poziom 5, czyli pełna autonomiczna jazda. Na tym poziomie samochody mogą już nie mieć kierownicy i pedałów, gdyż jednostka sterująca będzie już w stanie poradzić sobie w każdej sytuacji bez udziału kierowcy. Naturalnie atrybuty te mogą pozostać w aucie w dalszym ciągu, by kierowca przejął kontrolę nad samochodem, jeśli będzie miał taką ochotę.

Testy pełną parą, czyli technologiczna rewolucja u bram

Już pobieżna znajomość wyposażenia współczesnych samochodów pokazuje, że na naszych drogach jest dużo pojazdów na pierwszym i drugim poziomie autonomicznej jazdy. W teorii dostępne są już także technologie z zakresu trzeciego poziomu, jednak by mogły one w pełni wejść do wyposażenia samochodów, niezbędne są pewne zmiany legislacyjne. Pierwszym modelem, w którym pojawiła się tak zaawansowana technologia autonomicznej jazdy, było Audi A8 i system Audi Traffic Jam Pilot. Technologia ta pozwala np. podczas jazdy w korku na autostradzie na przyspieszanie, hamowanie, utrzymywanie odpowiedniej odległości poprzedzającego pojazdu, a nawet omijanie przeszkód bez udziału kierowcy.

Poziomy 4 i 5 to na razie pieśń przyszłości, ale koncerny już testują pojazdy wyposażone w odpowiednią technologię. Volkswagen od dwóch lat m.in. w Monachium oraz Hamburgu intensywnie sprawdza rozwiązania autonomicznej jazdy w prototypowych egzemplarzach Golfa. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami niemiecki koncern planuje już na początku przyszłej dekady wprowadzić w kilku miastach na świecie (m.in. w Dubaju oraz Singapurze) usługi całkowicie zautomatyzowanego transportu publicznego.