Consumer Electronic Show to święto elektroniki konsumenckiej, które od kilku lat jest miejscem, gdzie wyznacza się technologiczne trendy. W tym roku, oprócz pokazów rzeczy dziwnych, jak klaszczący i rozbawiający do łez robot, wszystko kręciło się wokół ekranów. Począwszy od tych najmniejszych montowanych w smartfonach, po gigantyczne telewizory 8K.
219 cali na ścianie
Producenci telewizorów w Las Vegas nie zawiedli. Wszyscy, jak jeden mąż, podtrzymują zapoczątkowany pół roku temu na targach IFA trend (pisaliśmy o tym tutaj) rozwijania ekranów z super wysoką rozdzielczością 8K. Tutaj prym jak poprzednio wiedzie Samsung, który po raz kolejny bije ustanowione wcześniej zresztą przez samego siebie rekordy. Koreańska firma pokazała kolejny model telewizora 8K, który tym razem ma przekątną 98 cali (poprzednik miał „tylko” 75 cali).
Gdyby tego było mało, to Samsung po raz pierwszy zaprezentował zupełnie nową technologię wyświetlania obrazu, nazwaną Micro LED. Ma ona zastąpić ekrany OLED, które cechują się bardzo żywymi kolorami, głęboką czernią, ale równocześnie z czasem zaczynają się wypalać. Micro LED ma być nie tylko pozbawione tej wady, ale też wnosić nowatorski sposób budowania ekranów o bardzo dużych przekątnych.
Przykładem był The Wall – gigantyczny ekran o przekątnej 219 cali (5,5 metra) i rozdzielczości 6K. Samsung, zamiast budować jednorodny wielki telewizor, stworzył go z mieszczących się w dłoni paneli Micro LED, ustawionych jeden obok drugiego. Efekt jest zaskakujący. Obraz jest jednorodny i ostry, a miejsca połączenia modułów stają się niewidoczne.
Wypada też wspomnieć, że prototyp zwijanego telewizora LG, którym zachwycałem się rok temu, już niebawem będzie można kupić. Jeśli się na to zdecydujecie, to szukajcie ekranu nazwanego Signature OLED TV R.
Smartfon ze składanym ekranem
Wiele osób spodziewało się, że na CES-ie będzie można zobaczyć i wziąć w ręce Samsunga Galaxy F (Foldable). Tak się jednak nie stało i smartfon ze składanym ekranem, którego cena ma wynosić ok. 7000-10 000 zł, cały czas pozostaje owiany tajemnicą.
W światowej stolicy hazardu można jednak było zobaczyć za to Royole FlexPai. Urządzenie po rozłożeniu AMOLED-owego ekranu zamienia się w tablet o przekątnej 7,8 cala (1920×1440 pikseli). W formie złożonej przypomina małą książeczkę z półokrągłym, skórzanym grzbietem.
Z jednej strony, mam duże wątpliwości, czy tak gruby smartfon jest dziś w stanie podbić rynek. Z drugiej, jest to bardzo ciekawy pomysł, bo w kieszeni, po złożeniu będziemy mieli urządzenie o trzech ekranach: przednim, tylnym i tym, mieszczącym się na grzbiecie, gdzie pojawiać się będą powiadomienia.
49-calowy monitor do komputera
Pierwszy raz zakrzywiony, wielki monitor złożony z kilku matryc LCD, widziałem w siedzibie Microsoftu w 2002 roku. Wtedy nie za bardzo byłem nawet w stanie docenić jego znaczenie, bo na redakcyjnych biurkach mieliśmy 15-calowe ekrany kineskopowe. Minęło 17 lat i Samsung (model CRG9) oraz LG (model 49WL95C) ogłaszają premiery wielkich, otaczających użytkownika 49-calowych monitorów o proporcjach 32:9. Te monitory to coś więcej niż dwa połączone w jedną całość ekrany 16:9. W sumie mają rozdzielczość 5120×1440 pikseli, wspierają standard HDR 10 i odświeżanie 120 Hz. Takie parametry docenią szczególnie gracze i osoby montujące filmy.
Wielki telewizor z wbudowaną konsolą do gier
HP Omen X Emperium to połączenie 65-calowego ekranu 4K z G-SYNC HDR 144 Hz, sound baru i wbudowanej konsoli NVIDIA Shield TV. Sam Shield to androidowe urządzenie, które pozwala korzystać z aplikacji typu Netflix, Ipla i równocześnie może służyć do przesyłania gier na duży ekran ze stojącego w innym pokoju peceta albo grania w chmurze na platformie GeForce Now. Ta ostania funkcja właśnie sprawia, że możemy pisać o Shieldzie jako pełnoprawnej konsoli, bo w bibliotece znajdziemy ponad 300 tytułów ze Steam i Uplaya.
Gramofon z Bluetoothem
Płyty winylowe przeżywają renesans. Na czarnych krążkach wydawane są najnowsze albumy, a najciekawsze płyty z minionych lat można ostatnio kupić nawet w dyskontach spożywczych. Wygląda na to, że tę modę dostrzegło Sony i połączyło tradycyjną igłę z nowoczesną transmisją Bluetooth. Pomysł dla purystów stawiających ponad wszystko analogową transmisję dźwięku, może wydać się kontrowersyjny, ale jest to bardzo wygodny sposób na podłączenie adaptera do bezprzewodowych głośników. Audiofilów uspokoję: z kabla też można skorzystać.
Y-Brush – szczoteczka dla leniwych i… zawsze spóźnionych
Elektryczne szczoteczki dokładniej myją zęby i są znacznie prostsze w obsłudze niż tradycyjne. Mimo to, wciąż często traktujemy higienę jamy ustnej jako zło konieczne (szczególnie dzieci). Zwłaszcza kiedy się spieszymy, te dodatkowe kilka minut ma dla nas kluczowe znaczenie. Ma to zmienić Y-Brush. Urządzenie, bo nie wiem czy to coś można nazwać szczoteczką, myje zęby w 10 sekund wykorzystując technologię soniczną. Najpierw myjemy wszystkie górne zęby, potem dolne i gotowe.
Słuchawki ze sztuczną inteligencją
Jabra Elite 85h wyglądają jak każde inne słuchawki. Kryją jednak technologię SmartSound, która została opracowana w oparciu o rozpoznawanie pejzażu audEERING. Rozwiązanie jest o tyle nowatorskie, że słuchawki automatycznie dostosowują odtwarzany dźwięk do otoczenia. Bez względu na to, czy znajdziemy się w zatłoczonym autobusie, czy będziemy chcieli się skoncentrować w gwarnym pociągu, do naszych uszu dotrze zawsze jak najlepszy, czysty dźwięk, wolny od zakłócających do odgłosów z zewnątrz. To, co jeszcze robi tutaj wrażenie, to duże, 40-milimetrowe głośniki i aż 32-godzinny czas pracy na wbudowanej baterii.
Roboty do opieki i zabawy
Roboty, autonomiczne samochody, cyfrowi asystenci głosowi to przykłady zupełnie nowych urządzeń i rozwiązań, które z roku na rok są coraz inteligentniejsze. Jeszcze daleko nam do wizji świata, jaki możemy znać z filmów s-f, ale czy tego chcemy czy nie, to się już po prostu dzieje. Patrząc na to, co było pokazywane podczas CES 2019, w naszych domach pewnie najszybciej zobaczymy roboty „opiekunki”. Takie, które będą towarzyszyć osobom starszym czy jak Dogness zabawiać naszego psa albo kota podczas naszej nieobecności. Muszę przyznać, że podglądanie mojego psa, kiedy jestem w pracy mogłoby być interesujące. Nie jestem tylko pewien czy po moim przyjściu do domu nie wolałby dalej ganiać robota, który karmił go wcześniej snackami.
Na koniec mamy dla was dawkę zdrowego humoru w wykonaniu trzech ni to robotów, ni to programowalnych lalek, nazwanych BigClapper, czyli Wielki Klapacz. Nas rozbawiły do łez.