Z roku na rok społeczność wegan i wegetarian rośnie. Coraz więcej osób podejmuje świadomą decyzję, aby z mięsa zrezygnować. Są też tacy, którzy w trosce o los zwierząt rezygnują także z nabiału, jaj i miodu. Ludzie podejmują takie decyzje z różnych pobudek. Niektórzy w trosce o planetę, część z empatii, a jeszcze inni, aby zadbać o własne zdrowie. Wciąż istnieją jednak osoby, które mówią „mogłabym być wegetarianką, gdyby nie moja wielka miłość do owoców morza” albo „mógłbym być wege, ale nie odmówię przecież babci jej popisowego schabowego”. Dla takich osób powstał tzw. fleksitarianizm, czyli elastyczna odmiana wegetarianizmu.
Co to jest fleksitarianizm?
Pojęcie fleksitarianizmu pojawiło się na początku lat 90., jednak wówczas nie zyskało popularności. Dopiero po 2000 roku coraz więcej znanych osób zaczęło angażować się w szerzenie idei ograniczania spożycia mięsa. Elastyczny wegetarianizm nie ma ściśle określonych ram. Zasadniczo mówi się o tym, że fleksitarianie dążą do maksymalnego ograniczenia jedzenia produktów odzwierzęcych, jednak definicja tego zjawiska jest tak miękka, że nawet osoby stosujące się do idei meatless monday mogą nazwać się w ten sposób. O idei roślinnych poniedziałków pisaliśmy już jakiś czas temu TUTAJ.
Fleksitarianizm a semiwegetarianizm
Fleksitarianizm nie jest zjawiskiem tożsamym z semiwegetarianizmem. Semiwegetarianizm dopuszcza spożywanie drobiu oraz ryb. W tej diecie rezygnuje się na stałe wyłącznie z jedzenia mięsa ssaków. Nie jada się zatem wołowiny, cielęciny, wieprzowiny, jagnięciny, baraniny, koniny i innych mięs czerwonych. Istnieją osoby, które jedzą wyłącznie mięso ptactwa oraz tacy, którzy dopuszczają jedynie ryby oraz owoce morza. Podsumowując semiwegetarianie z założenia nie stawiają sobie za cel ograniczenia jedzenia ryb czy mięsa, a jedynie zamienienia mięsa czerwonego na ptactwo czy ryby. Oczywiście obydwa te systemy żywienia dają się łatwo zbilansować i mogą być naprawdę dobrym sposobem na zachowanie zdrowia.
Fleksitarianizm na tle innych diet
Trzeba jednak zaznaczyć, że w świetle definicji, fleksitarianizm (podobnie jak semiwegetarianizm) typowym wegetarianizmem nie jest, ponieważ dopuszcza okazjonalne spożywanie mięsa, ryb i owoców morza. Chociaż nazewnictwo tego zjawiska jest nieco naciągane, to sama idea ograniczania mięsa jest naprawdę dobra i to z kilku powodów. Jakiś czas temu pisaliśmy obszerny artykuł o prawdopodobnie najzdrowszej diecie na świecie, w którym przytoczone zostały założenia diety śródziemnomorskiej.
Fleksitarianizm jest do niej bardzo podobny, ponieważ obie te diety bazują na żywności pochodzenia roślinnego, a mięso i ryby pojawiają się w nich okazjonalnie. Z punktu widzenia dietetyka, decyzja o zwiększeniu proporcji produktów pochodzenia roślinnego w stosunku do produktów odzwierzęcych jest szalenie ważna.
Etap przejściowy czy dieta na zawsze?
Można powiedzieć, że elastyczny wegetarianizm jest stworzony dla osób, które nie potrafią podjąć jednoznacznej decyzji o przejściu na dietę bezmięsną, ale jednocześnie chcą zminimalizować negatywne skutki dla naszej planety, zmniejszyć cierpienie zwierząt oraz zadbać o swoje zdrowie. Dla niektórych ten elastyczny sposób żywienia będzie dobrym sposobem na całe życie, a dla innych jednym z etapów, jaki przybliża do ostatecznego zerwania z jedzeniem mięsa i innych produktów odzwierzęcych.
To bardzo dobry sposób na zmianę swojego systemu żywienia na roślinny. Rezygnując z jedzenia mięsa musimy się bowiem nauczyć bilansowania diety na nowo. Nasza flora bakteryjna jelit również potrzebuje trochę czasu, aby zaadaptować się do nowych warunków, czyli np. większego spożycia błonnika pochodzącego ze strączków. Na wegetarianizm i weganizm warto przechodzić powoli i z pełną świadomością, jakie zmiany poczynić, aby nie dopuścić do niedoborów pokarmowych.
Czy to ma sens?
Z punktu widzenia żywienia, taka decyzja wydaje się jak najbardziej uzasadniona. Aktualna dieta zachodnia obfituje bowiem w zdecydowanie zbyt duże ilości mięsa. Mięso (zwłaszcza czerwone i przetworzone) zostało zakwalifikowane przez Światową Organizację Zdrowia jako czynnik silnie rakotwórczy. W trosce o swoje zdrowie powinniśmy zatem regulować jego spożycie, a jeśli już decydujemy się na zjedzenie takiego produktu, starajmy się zadbać o jego jakość.
W związku z faktem, że typowa dieta w krajach wysoko rozwiniętych wręcz opiera się na produktach pochodzenia zwierzęcego, siłą rzeczy mięso i nabiał produkowane są na masową skalę, a to z kolei przekłada się na pogorszenie jakości. Kiedy jemy takie mięso niemal codziennie, a w niektórych przypadkach nawet kilka razy dziennie, niestety nie wzmacniamy swojego zdrowia. Redukcja ilości spożywanego mięsa przemysłowego jest kluczową sprawą podczas dbania o siebie.
Redukcja spożycia mięsa jest też istotnym czynnikiem w kontekście ochrony naszej planety. Problem chowu przemysłowego ma naprawdę dużą skalę i prowadzi do nadmiernej emisji gazów cieplarnianych. Szacuje się, że około kilkanaście procent produkowanych codziennie gazów cieplarnianych pochodzi z masowej hodowli drobiu, świń i krów, które później trafiają na nasze talerze. Chów przemysłowy przyczynia się też do wysokiego zużycia wody oraz zanieczyszczenia środowiska np. amoniakiem. Ograniczając spożycie mięsa dokładamy cegiełkę do tego, aby zminimalizować negatywne skutki tego procederu dla środowiska.
Zamienniki mięsa w diecie
Osoby na diecie ograniczającej mięso powinny znać podstawowe zasady komponowania jadłospisu, aby dostarczał on odpowiednio dużo białka, żelaza, witaminy B12, a także kwasów tłuszczowych omega-3. Właśnie z tego powodu, w diecie fleksitarian powinno być sporo nasion roślin strączkowych. Należą do nich wszelkiego rodzaju fasole, soczewice, ciecierzyca, bób, groch oraz soja. Wygodnym i bardzo odżywczym zamiennikiem mięsa jest np. tofu lub tempeh. Osoby ograniczające mięso mogą sobie pozwolić na spożywanie nieco większej ilości jaj oraz nabiału, które dostarczają sporo wartości odżywczych. Dla zapewnienia optymalnej podaży kwasów omega-3 należy zadbać o codzienne spożycie siemienia lnianego, oleju lnianego, nasiona chia lub orzechów włoskich.
Fleksitarianizm jest świetnym pomysłem dla osób, które czują potrzebę ograniczenia ilości spożywanego mięsa, a jednocześnie nie mają jeszcze wystarczająco silnych pobudek do tego, aby zrezygnować z niego definitywnie. Warto przechylić szalę na stronę roślinnych przysmaków, zwłaszcza teraz, kiedy soczewica, tofu i inne wegańskie smakołyki dostępne są w dobrych cenach praktycznie w każdym większym sklepie. Wegańska i wegetariańska kuchnia nie jest trudna, zatem spróbujmy poszerzyć swoje horyzonty o kolejne bezmięsne dania. Gwarantujemy, że to wciąga.