Wokół świateł samochodowych i ich używania, zwłaszcza zimą, narosło sporo mitów i wielu kierowców wciąż nie do końca wie, na ile mogą zdać się w tym przypadku na automatykę w aucie, a na ile muszą sami kontrolować sytuację. Absolutna większość nowoczesnych samochodów jest wyposażona w światła do jazdy dziennej z czujnikiem zmierzchu, automatycznie włączającym światła mijania. To rozwiązanie niezwykle wygodne, ale z drugiej strony – usypiające czujność kierowcy. Światła do jazdy dziennej skonstruowano po to, by zmniejszyć zużycie energii, zaoszczędzić nieco na trwałości głównych reflektorów i wreszcie dlatego, że w słoneczny dzień reflektory… właściwie nie są nam potrzebne. Prawda jest nieco inna i powinien ją znać każdy kierowca.
Naszą widoczność na drodze zwłaszcza teraz, w pochmurne, śnieżne lub deszczowe dni, z chęcią powierzamy automatycznemu czujnikowi reagującemu na niższą od zaprogramowanej ilość światła. Gdy, według czujnika, jest zbyt ciemno – włączy on światła mijania, zwiększając nasze bezpieczeństwo. Zadziała, gdy wjedziemy do tunelu, lub gdy na zewnątrz jest za ciemno. Niestety nie jest urządzeniem doskonałym i nawet w pochmurny dzień potrafi zostawić włączone światła do jazdy dziennej, z którymi nasz samochód… wcale nie będzie widoczny na drodze.
Na domiar złego i zgodnie z przepisami – w momencie, gdy włączone są światła do jazdy dziennej, nie muszą być włączone światła pozycyjne z tyłu pojazdu. W zimowy lub jesienny dzień to świetny przepis na wypadek. Dlatego, nigdy nie powinniśmy polegać w stu procentach na automatycznych czujnikach włączających i wyłączających za nas światła. Jesienią i zimą warto sięgnąć do przełącznika i ręcznie uruchomić reflektory. Wówczas jesteśmy widoczni ze znacznej odległości. Szybko zauważą nas także kierowcy samochodów jadących za nami.
Nie daj się zmylić
Nie każdy samochód ma automatyczny czujnik zmierzchu, lecz dziś praktycznie każde nowe auto jest wyposażone we wspomniane wcześniej światła DRL (Daytime Running Lights) – czyli pasy diod LED świecących mocnym światłem. Jest ono na tyle intensywne, że nawet gdy zapada zmierzch i nocą, np. w mieście, możemy nie zauważyć, że wciąż poruszamy się z włączonymi światłami do jazdy dziennej. To oznacza, że na drodze prawie nas nie widać, a także my możemy w porę nie zobaczyć przeszkody lub wkraczającego na jezdnię przechodnia.
Często się można spotkać z argumentem o oszczędzaniu paliwa. To fałszywe założenie, które trzeba odrzucić. Po wyłączeniu świateł różnica na korzyść jest minimalna. Spalanie będzie nieznacznie niższe, za to niebezpieczeństwo – nieporównywalnie wyższe. Jeżeli koniecznie chcemy oszczędzać, zdejmijmy lepiej nogę z gazu – i to jest najlepsza metoda. Ewentualnie, wyłączmy klimatyzację. Na dłuższą metę nie jest to jednak najlepszym pomysłem, bo zwłaszcza w zimie i jesienią, klimatyzacja skutecznie usuwa wilgoć z wnętrza samochodu, redukując parowanie szyb. A zatem, znów mamy do wyboru: oszczędność albo nasze bezpieczeństwo.
Z tego właśnie powodu, dla bezpieczeństwa własnego oraz innych użytkowników drogi, nie powinniśmy polegać na automatach, a jeśli na pokładzie naszego samochodu ich nie ma – tym bardziej trzeba pamiętać, że od małego ruchu przełącznikiem świateł może zależeć nasze lub czyjeś bezpieczeństwo, a nawet życie.
Bądź bezpieczny na drodze
Kiedy należy włączyć światła mijania? Z pewnością w czasie opadów deszczu lub śniegu, podczas mgły, ale też w pochmurne dni i wówczas, gdy zapada zmrok – oraz oczywiście nocą.
A co jeśli świateł LED do jazdy dziennej w swoim samochodzie nie mamy? Wówczas pamiętajmy o dostępnych na rynku rozwiązaniach. Po pierwsze, jeśli nasz samochód jest stosunkowo młodym modelem, możemy sprawdzić, czy nie przewidziano w nim montażu świateł DRL. Wówczas wystarczy wizyta w autoryzowanym serwisie. Nie będzie ona tania, jeżeli światła do jazdy dziennej zostały zintegrowane z reflektorami naszego pojazdu. Konieczna byłaby wówczas wymiana całych reflektorów.
Na szczęście na rynku są dostępne uniwersalne produkty przystosowane do montażu w niemal każdym samochodzie. Kupując je, kierujmy się kryterium jakości. Najlepiej sprawdzą się te, dostarczane przez renomowanych, znanych producentów samochodowego oświetlenia. Wystrzegajmy się za to najtańszych produktów nie spełniających minimalnych norm jakości.
Co musisz wiedzieć o dodatkowych lampach DRL?
Montując światła do jazdy dziennej należy pamiętać, aby zostały umieszczone na równej wysokości i symetrycznie względem osi pojazdu. W odległości co najmniej 25 cm od jezdni do dolnej krawędzi lampy i maksymalnie 150 cm od jezdni do górnej krawędzi lampy. Mierzona od wewnętrznych krawędzi odległość pomiędzy lampami to co najmniej 60 cm, chyba że szerokość pojazdu jest mniejsza niż 130 cm. Wówczas minimalna odległość to 40 cm.
Ponadto, lampy nie mogą wystawać poza boczny obrys pojazdu oraz być zamontowane dalej niż 40 cm od obrysu pojazdu. Muszą się też automatycznie włączać w momencie, gdy stacyjka jest w pozycji umożliwiającej uruchomienie silnika. Dopuszczone do ruchu światła do jazdy dziennej mają na obudowie literę E, wraz z numerem homologacji. Powinny się na nich znajdować także oznaczenia RL, wraz z numerem regulaminu, na podstawie którego otrzymały certyfikat. Jeśli ich nie ma, podczas kontroli stanu technicznego naszego pojazdu przez policję, może nam grozić do 500 zł mandatu.
Światła w aucie to niezwykle istotna kwestia. W tym artykule, pisaliśmy jak rozpoznać podróbki ksenonów.