Teatr w Polsce ma się znakomicie. Twórcy szukają języka, stawiają na aktorstwo, sięgają zarówno po nowe środki, jak i nawiązują do klasyki. Poruszają ciekawe tematy, aktualne problemy, wtrącają się, komentują. Teatr jest istotny, mieni się symboliką, blichtrem, minimalizmem i performatyką. A to wszystko w naszej złotej dziesiątce roku!
#10 „Wyjeżdżamy” reż. Krzysztof Warlikowski
Nowy Teatr w Warszawie
Kiedy kilka lat odbyła się premiera „Francuzów” Krzysztofa Warlikowskiego zacząłem kręcić nosem, że to wszystko w jego teatrze już było. Aktorzy znowu grają te same role, a poruszane tematy ubrane jakby w kalki wcześniejszych, ważnych w bogatym dorobku reżysera spektakli. I oto jakby w orzeźwieniu z upicia samym sobą, Warlikowski powraca w najlepszym spektaklu od wielu lat. Powraca też do twórczości Hanocha Levina, by za jego pomocą opowiedzieć o naszej globalnej wędrówce, żeby nie powiedzieć ucieczce. Spektakl osiągnął sukces możliwe, że za sprawą zespołu, który poza swoim hermetycznym kołem dopuścił nową siłę, chociażby w postaci Jadwigi Jankowskiej Cieślak. Czuć w tym wszystkim świeżość, moc, myśl, i na szczęście, brak już w tym wszystkim nadęcia.
#9 „Koniec miłości” reż. Dorota Androsz
Teatr Polski w Bydgoszczy
Debiutująca w Teatrze Polskim w Bydgoszczy Dorota Androsz dostała dość duży kredyt zaufania otwierając sezon na głównej scenie. Przy okazji do projektu zaprosiła Katarzynę Herman i Juliusza Chrząstowskiego. Sięgnęła po trudny tekst Pascala Ramberta o końcu miłości, który został rozpisany na dwa monologi. Bez możliwości dialogu, słownych interakcji, uniemożliwiając rozstającej się parze jakiekolwiek porozumienie. Androsz zaskakująco waży wszystkie proporcje, odchodząc na całe szczęście od efekciarstwa, które ustąpiło miejsce tak zapomnianemu przez młodych twórców skupieniu się na odczytaniu tekstu i aktorstwu.
#8 „Ciemności” reż. Monika Strzępka
Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach
Monika Strzępka i Paweł Demirski nie tracą tempa i jakości. Po doskonałym „K.” z 2017 roku, tworzą w Kielcach swoją wariację na podstawie „Jądra ciemności” Josepha Conrada (a przecież przed nimi jeszcze Teatr Polski w Warszawie i Stary w Krakowie). Oto opowieść z wysoko uniesioną głową do góry niczym nasza dulszczyzna. To opowieść o rodzącym się złu w kolonialnej polityce, łapaniu świata zakrwawionymi rękoma, świecie pełnym nowych idei, celów, podróży w konfrontacji z człowiekiem. Teatralny duet w swoim żywiole, pełno tu absurdu i świetnego humoru, ale przecież to wciąż policzek w naszą gębę!
#7 „Ułani” reż. Piotr Cieplak
Teatr Narodowy w Warszawie
Och, jakim my jesteśmy inspirującym narodem. Krajem pełnym kolorytu, przywar i naleciałości. Piotr Cieplak po świetnym „Elementarzu”, który na scenie Teatru Narodowego stworzył rok temu i w tym roku wspiął się na wyżyny swojego teatru absurdu. W tej słodko-gorzkiej opowieści na podstawie tekstu Jarosława Rymkiewicza o Polsce wszystko ze sobą współgra. Choć tak dużo tu sprzeczności, tak dużo wszystkiego, jak w najtłustszym bigosie. No ale prócz bocianów i bigosu, jest jeszcze wspaniała Anna Seniuk. Bo to właśnie dzięki jej lekkości ten spektakl wysoko się unosi.
#6 „Żołnierz królowej Madagaskaru” reż. Krzysztof Jasieński
Teatr Polski w Warszawie
Przedwojenny warszawski wodewil w farsowym wydaniu. Po co to dziś wystawiać? A w zasadzie jak to wystawiać, żeby ani uszy, ani oczy nie obolały? Krzysztof Jasiński znalazł na tekst Juliana Tuwima sposób. Odczytał zakurzony tekst na nowo, wyciągając z niego aktualne i świeże wątki, ale przy tym wszystkim nie zapomniał o szacunku do tej, wydawałoby się, archaicznej formy. Stworzył przebojowy, pełen barw, piosenek i tańców spektakl, który zachwyca nas tak samo w obrazie, jak i bardzo aktualnej treści. No i plus zjawiskowy zespół Teatru Polskiego z Zbigniewem Zamachowskim w roli głównej!
#5 „Ślub” reż. Eimuntas Nekrošius
Teatr Narodowy w Warszawie
Chyba nikt się nie spodziewał, że czerwcowa premiera „Ślubu” według Witolda Gombrowicza w Teatrze Narodowym, będzie ostatnim spektaklem Eimuntasa Nekrošiusa. Kilkanaście tygodni później litewski reżyser zmarł, pozostawiając nas ze swoim teatrem. Jego teatr był teatrem rzemiosła, pełnym symboliki, myślenia, rozpracowywania tekstu, grzebania w najdrobniejszych gestach i ruchach aktorów, którzy w tych swoich gębach i pupach jakby wyciągnięci z filmowych kadrów Federico Felliniego. Wielkie pochwały dla Danuty Stenki i Mateusza Rusina, którzy w świat Nekrošiusa weszli całymi sobą.
#4 „Król” reż. Monika Strzępka
Teatr Polski w Warszawie
Po latach błądzenia w nijakości i nieco zakurzonych realizacjach, Teatr Polski w Warszawie w ostatnich miesiącach wyrósł na jedną z najważniejszych warszawskich scen. Jeśli nie najważniejszą obecnie. Miesza tam się ze sobą gatunki i światki teatralne, ale robi się to precyzyjnie i przemyślanie. Obok klasycznych spektakli, w repertuarze jest i miejsce dla „Króla” Moniki Strzępki, na podstawie powieści Szczepana Twardocha. Mamy więc przedwojenną Warszawę, która jakby ubrana w filtr serialu „Peaky Blinders” przedstawia tamtejsze realia, ich mroczną stronę, napięte stosunki polsko-żydowskie. Gangsterka, porachunki, a w tle wielkie zmiany obnażające nasze myślenie o innych. Cóż za klimat!
#3 „Trojanki” reż. Jan Klata
Teatr Wybrzeże w Gdańsku
Wielki triumf Jana Klaty po tym jak został odsunięty od Teatru Starego w Krakowie. Powraca po kilkunastu latach na wybrzeże i wystawia tam spektakl monumentalny. Opowiadając historię „Trojanek” na podstawie Eurypidesa bawi się kontrastami, tworzy świat, w którym każda wcześniejsza ofiara staje się po czasie katem. W warstwie wizualnej miesza ze sobą efekciarską operę i duszną, surową, narkotyczną imprezę techno. No i jeszcze są przecież doskonałe aktorki, Dorota Kolak i Katarzyna Figura, które świadomie prowadzą swoje role. Brawo!
#2 „Zapiski z wygnania” reż. Magda Umer
Teatr Polonia w Warszawie
Krystyna Janda ponownie spotyka się na scenie z Magdą Umer (wcześniej zrealizowały wspólnie już „Białą Bluzkę” i „Kobietę zawiedzioną”). Tym razem sięgają po wspomnienia Sabiny Baral. To historia młodej, dwudziestoparoletniej dziewczyny, która wraz z rodziną zmuszona jest opuścić Polskę. Tragiczne antysemickie naciski i hasła, które nasiliły się w marcu 1968 roku, mimo upływu pięćdziesięciu lat, wciąż się pojawiają, jakby czas się zatrzymał albo zapętlił koło. Cały spektakl utkany jest z ciszy i cienia. Tylko ta cisza w wykonaniu wybitnej Krystyny Jandy jest wielkim krzykiem, bólem niezgody na zakłamywanie faktów i niepamięć. Ostrzeżeniem przed konsekwencjami letargu. Dawno w teatrze nikt nie dotknął tak niezwykle subtelnie istoty rzeczy. Wielkie ukłony!
#1 „Pod presją” reż. Maja Kleczewska
Teatr Śląski w Katowicach
Maja Kleczewska w Teatrze Śląskim wraz z Łukaszem Chotkowskim oparła swój tegoroczny spektakl na motywach scenariusza do filmu Johna Cassavetesa „A Woman Under the Influence”. „Pod presją” to wstrząsający, choć niezwykle subtelny i kruchy poemat o człowieku, który ulega presji świata i nie potrafi być sobą. Nie potrafi mówić, rozmawiać, żyć. Tylko istnieje między domową scenografią. Wstaje, żeby zaraz zasnąć, je, żeby zaraz się wysrać, kocha, żeby zaraz poczuć obcość najbliższej osoby. W roli głównej Sandra Korzeniak, aktorka totalna. Jest obłędna, dosłownie i w przenośni. Właściwie my już nie wiemy gdzie jest ta niebezpieczna granica pomiędzy fikcją a głową. Popełniono arcydzieło.